Uszkodzenia tynków i sposoby ich naprawy

21.09.2011

Typowe uszkodzenia tynków to pękanie, odspajanie, przebarwienia, wysolenia, zabrudzenia i obrastanie glonami. Aby skutecznie naprawić, a nawet wymienić tynk na nowy, trzeba określić przyczyny powstania zaistniałych nieprawidłowości.

Nie jest łatwo określić przyczyny powstania uszkodzeń tynku, gdyż mogą one zaistnieć na każdym etapie życia tynku, poczynając od jego narodzin na linii produkcyjnej, na zniszczeniu podczas użytkowania kończąc. A po drodze jest jeszcze transport, składowanie, przygotowanie do użycia, nakładanie, wysychanie na ścianie. Przyczyny usterek tynków mogą mieć miejsce, zanim został on wyprodukowany. Wynikać one mogę ze złej jakości podłoża lub z błędów projektanta, który źle dopasował tynk do konkretnej inwestycji.

 

Przykład na początek

Najczęstsze problemy z tynkami wynikają z prowadzenia robótw niestabilnych warunkach atmosferycznych. Usterki te są według mnie najtrudniejsze do naprawy, ale i najłatwiejsze do wyeliminowania. Wystarczy zapewnić ochronę elewacji w trakcie prac i po ich zakończeniu lub poczekać na lepszą pogodę. Nawet jeśli fizycznie udało się wykonać tynk przy niesprzyjającej aurze, to następstwa nieprzestrzegania zaleceń producenta (który jak założyłem wcześniej, sprzedał pełnowartościowy materiał) odkryjemy w czasie użytkowania. Oto standardowy przykład. Jesień, niskie temperatury, duża wilgotność powietrza, częste przelotne opady i silne wiatry. Firma X wykonała kawał „dobrej” roboty i właśnie zdążyła tuż przed zimą z ociepleniem domku pana Kowalskiego. Tynk akrylowy nałożony (koszt kilku tysięcy złotych). Wszyscy odetchnęli. Ponieważ następnego dnia firma X rozpoczynała prace u pana Nowaka, tuż po nałożeniu tynku akrylowego u Kowalskiego zdemontowała rusztowanie, a wraz z nim siatki ochronne i przeprowadziła się na sąsiednią budowę. W nocy przyszedł lekki mróz, nad ranem mgła, a przed południem spadł deszcz. Pan Kowalski wrócił do domu po pracy i zauważył, że tynk na ścianie zaczął się nieco przemieszczać w dół i nie wygląda już tak pięknie jak wczoraj o tej samej porze. Na przeciwdziałanie jest już za późno, bo tego tynku podciągnąć się po prostu nie da. Dlaczego tak się stało? Niskie temperatury (poniżej +5°C) i duża wilgotność powietrza zdecydowanie wydłużają czas wiązania materiałów budowlanych, w tym także tynków akrylowych. Deszcz, który spadnie na niezwiązany tynk, spowoduje z pewnością jego „płynięcie”. Szukanie winnego trwa długo. Wykonawca? Pewnie tak, bo prowadził prace w niestabilnych warunkach i za szybko zdemontował rusztowania i siatki zabezpieczające. Inspektor nadzoru? Też winny, bo na to wszystko pozwolił. Inwestor? Winny sam sobie, bo za późno wziął się za tynk. Producent tynku? Też ma swój udział, jeśli nie zamieścił na opakowaniu wystarczających ostrzeżeń. No i jeszcze przede wszystkim pogodynki, bo w tym roku, zwłaszcza w lipcu, trudno było przewidzieć pogodę na dłużej niż jeden dzień. Jak jednak naprawić elewacje? W tym momencie należy wybrać jeden z dwóch wariantów. Zdjąć tynk od razu ze ściany, póki jeszcze nie jest związany (bo przecież dopiero co spłynął), lub poczekać, aż zwiąże całkowicie, przeszpachlować go zaprawą klejącą (tą samą której użyto do warstwy zbrojącej) i nałożyć ponownie tynk.

 

© Clara Dinand – Fotolia.com

 

Zanim towar dotrze na budowę

Czy usterki tynków biorą się ze złej jakości materiałów? Bardzo rzadko. Zanim więc napiszę o uszkodzeniach i naprawach, kilka słów poświęcę producentom. Wytwórcy tynków dają wykonawcom materiały o określonej jakości. W przypadku uznanych na rynku firm z branży chemii budowlanej, pisząc o jakości ich wyrobów, można użyć słowa – dobra. Jest ona sprawdzona od lat i takie tynki polecam bez mrugnięcia okiem. Rozbudowana kontrola jakości w teorii uniemożliwia pojawienie się na rynku bubla, choć podejrzewam, że nie ma na świecie firm, do których nie wpływają uzasadnione reklamacje. Co dalej?

Po produkcji materiał jedzie do hurtowni lub na budowę. Podczas transportu i przechowywania często jest narażony – a nie powinien – na deszcz oraz niskie lub wysokie temperatury. Podstawowym błędem jest wystawienie worków z zaprawami mineralnymi na oddziaływanie wilgoci. Bezpośrednią konsekwencją są trudności z rozmieszaniem tynku i nakładaniem, bo materiał jest w części zbrylony. Finałem tego jest brak trwałości wyprawy tynkarskiej. Z powodu związania części spoiwa już w worku – nawet jeśli udało się bryłki rozetrzeć podczas mieszania – tynk nigdy nie uzyska zakładanej wytrzymałości. Wilgoć nie jest natomiast groźna dla tynków dyspersyjnych zapakowanych w wiadrach, ale z racji swojego składu chemicznego nie są one odporne np. na mróz. Sytuację pogarsza fakt, że tynki dyspersyjne są znacznie droższe od mineralnych.

 

Projektowanie

W dobie programów komputerowych błąd polegający na złym wyliczeniu współczynnika dyfuzji pary wodnej jest mało prawdopodobny. Wykroplenie pary wodnej w ścianie zewnętrznej na skutek złego doboru tynku zdarza się jednak od czasu do czasu. A że jest to błąd nie do wykrycia bez wiedzy na temat fizyki budowli, którą powinien posiadać projektant elewacji, trudno go zdiagnozować na budowie. Co zrobić z odspajającym się nie wiedzieć czemu tynkiem dyspersyjnym? Trzeba zwrócić się o pomoc do kogoś, kto się zna na budowie przegród budowlanych, aby przeprojektował układ warstw od strony wnętrza budynku i ograniczył w ten sposób ilość pary przechodzącej przez mur. Można też zerwać tynk akrylowy i w jego miejsce nakładać mineralny.

Inny błąd projektanta (lub projektującego inwestora) polega na wybraniu na elewację tynku, który nigdy się na niej nie sprawdzi. Na przykład tynk mineralny na domu przy ruchliwej ulicy. Tynk jest dobry, bo spełnia wszystkie normy, ale potwornie się brudzi. Dlaczego? Bo taka jego natura. Brud wniknie w strukturę tynku mineralnego znacznie łatwiej i szybciej niż w przypadku jego akrylowego odpowiednika. Malowanie farbą silikonową będzie w tym przypadku jedynym środkiem zaradczym.

 

© Clara Dinand – Fotolia.com

 

Wykonawstwo

Załóżmy, że materiał jest dobrej jakości, a projektant nie popełnił błędów. Wtedy do akcji wkracza wykonawca. Pominę wszystkie błędy wykonawcze dające się naprawić na bieżąco podczas prac. Przeanalizujmy pokrótce tylko niektóre usterki, ujawniające się dopiero po pewnym czasie od nałożenia tynku.

 

1. Tynk tradycyjny nałożony na mur kurczy się i pęka. Może to być wina braku odpowiedniego gruntowania. Woda zawarta w narzucanej masie jest gwałtownie wypijana przez mur i następuje znaczny skurcz. Podobny efekt będzie miał miejsce, gdy tynk nie będzie odpowiednio pielęgnowany lub będzie nałożony w zbyt grubej warstwie. Co robić? Zmienić technologię nakładania i na kolejnych ścianach przestrzegać zasad sztuki budowlanej i instrukcji producenta. 

2. Tynk na ociepleniu – pierwsza usterka. Gdy na ścianie pojawia się siatka pęknięć odwzorowująca układ płyt styropianowych, to jest to najprawdopodobniej objaw zastosowania niewysezonowanego styropianu, który po zamocowaniu do elewacji nadal zmienia swoje wymiary. W takim przypadku należy naprawiać kompleksowo. Przede wszystkim trzeba sprawdzić, czy płyty styropianowe pozostają dobrze zamocowane do ściany. Jeśli tak, to najszybszym sposobem naprawy jest wykonanie na powierzchni istniejącego tynku cienkowarstwowego warstwy zbrojącej (szpachlowanie powierzchni zaprawą klejącą z zatopioną siatką) i ponowne nałożenie tynku strukturalnego. Jeśli usterka wynika ewidentnie ze złej jakości styropianu, inwestor może zdecydować się na zerwanie płyt i wykonanie ocieplenia od początku, a wszystkie koszty powinien pokryć producent bubla. W tym miejscu namawiam inwestorów do nieeksperymentowania z tanim styropianem, niewiadomego pochodzenia. Ten od znanych producentów na pewno jest dobry jakościowo.

3. Tynk na ociepleniu – druga usterka. Uwidoczniły się na nim pionowe pęknięcia w rozstawie około 1 m.To już ewidentna sprawka wykonawcy, który zaoszczędził na siatce i nie zrobił 10-centymetrowych zakładów. Czy naprawiać każde pęknięcie z osobna? Nie ma sensu. Koszty takiej naprawy często nie są mniejsze od ponownego wykonania warstwy zbrojącej. Dłubanina pochłania dużo czasu, a ostateczny efekt (szczególnie gdy elewacja wykończona jest tynkiem strukturalnym) często rozmija się z oczekiwaniami. Wynika to z trudności dosztukowania tynku strukturalnego. Co zrobić, gdy takich pęknięć jest niewiele? Wtedy zapominamy o proponowanych do tej pory kompleksowych naprawach i bierzemy się za jakże nielubianą przez wykonawców dłubaninę. Pracę rozpoczynamy od zerwania tynku w pasie około 30 cm (po 15 cm z każdej strony pęknięcia). Zdzieramy klej tak, by dostać się do styropianu i jeszcze przy tym nie zniszczyć siatki. Należy również tak przeszlifować pozostałą warstwę kleju, aby jej krawędzie kończyły się w łagodny sposób. Następnie odwijamy na boki istniejącą, niepołączoną ze sobą siatkę i nakładamy na styropian zaprawę klejącą. W niej zatapiamy  zarówno odwiniętą wcześniej siatkę, jak i odpowiednio przycięty pasek nowej tkaniny o szerokości co najmniej 20 cm. Po zaschnięciu nakładamy tynk podkładowy i tynk cienkowarstwowy. Konia z rzędem temu, komu uda się to zrobić w taki sposób, aby różnica między starym tynkiem a nowym nie była widoczna dla przeciętnego gapia. Niestety, nawet przemalowanie elewacji czasami nie jest w stanie zatuszować takiej naprawy.

Podobnie naprawia się pęknięcia wynikające z braku dodatkowych pasków siatki wymaganych przy narożach otworów okiennych i drzwiowych. Tam również trzeba dotrzeć do płyty termoizolacyjnej i uzupełniać zbrojenie. Te pęknięcia są jednak bardziej niebezpieczne, gdyż wraz z pracą budynku zmieniają one swoje rozwarcie.

4. Często na elewacjach pojawiają się tzw. mikropęknięcia, które dotyczą tylko wyprawy tynkarskiej. Wynikają one z prowadzenia prac tynkarskich w nieodpowiednich warunkach atmosferycznych bądź z nieprawidłowego dozowania wody zarobowej. Mikropęknięcia powstają w zagłębieniach pomiędzy ziarnami kruszywa. Szczególnie są one widoczne przy tynkach o fakturze nakrapianej o kruszywie większym niż 2 mm. Tynk nakładany np. w lecie na rozgrzane podłoże wysycha bardzo szybko, przez co zachwiany jest proces jego wiązania i następuje znaczny skurcz materiału, co w konsekwencji prowadzi właśnie do wystąpienia mikropęknięć. Podobny efekt występuje, gdy wykonawca podczas przygotowywania masy zastosuje nienormową ilość wody zarobowej. Mikropęknięcia to wada stosunkowo łatwa do naprawienia. W zależności od rodzaju zastosowanego tynku należy dobrać odpowiednią farbę do przemalowania powierzchni. Malowanie najprawdopodobniej „zmostkuje” istniejące rysy i tynk będzie wyglądał jak nowy. Tu jeszcze jedna uwaga. Powstanie mikropęknięć może w konsekwencji doprowadzić nawet do odparzenia tynku. Co prawda tynki zawierają w swoim składzie środki hydrofobowe, ale przy intensywnym namaczaniu przez takie rysy woda będzie dostawała się pod tynk, niszcząc powoli najpierw połączenie z podkładem, a później chronione wyprawą warstwy. Dlatego też po zauważeniu na elewacji mikropęknięć należy ją jak najszybciej przemalować.

5. A co zrobić, gdy przegapiliśmy etap spękań i tynk już zaczął odpadać? Tu wina leży również po stronie wykonawcy, choć nie zawsze. Pamiętam sprawę inwestorki z Małopolskiego, która każdej wiosny zgłaszała problem odpadającego tynku na strefie cokołowej budynku (do wysokości 1 m od poziomu gruntu), i to tylko na jednej ze ścian. Postanowiłem odwiedzić ją podczas trzeciej kolejnej zimy (wcześniej dwukrotnie na wiosnę musiała ponownie tynkować cokół jedynie od strony frontowej domu). Co się okazało. Kiedy wszedłem na podwórze, na dolnej części frontowej elewacji leżała hałda odrzuconego z podjazdu śniegu, która skutecznie przez zimę namaczała i niszczyła tynk.

Jednak główną przyczyną powstawania pęcherzy i odparzania tynku cienkowarstwowego jest brak prawidłowego gruntowania bezpośrednio pod tynkiem lub prowadzenie prac na zawilgoconych podłożach. Naprawa tego typu pęknięć nie jest żadną filozofią. Należy za pomocą szpachelki zeskrobać odparzony tynk, odkryte miejsca zagruntować podkładem zwiększającym adhezję i ponownie nałożyć tynk o tej samej fakturze i kolorze. Jeżeli miejsca odparzone stanowiły znaczącą część powierzchni ściany, należy na zakończenie ujednolicić jej kolorystykę.

6. Ostatnim błędem wykonawczym, o którym chciałbym wspomnieć, są jasne przebarwienia na tynkach mineralnych. One również są efektem prowadzenia prac w nieodpowiednich warunkach atmosferycznych, szczególnie przy niskich temperaturach i wysokiej wilgotności powietrza. Najczęściej pojawiają się na tynkach mineralnych nakładanych jesienią. Natury po prostu nie da się oszukać. Przebarwienia mają charakter powierzchniowy i nie wpływają na trwałość wyprawy. Dlatego do zlikwidowania ich wystarczy tylko malowanie elewacji.     

 

Użytkowanie

Jeden z przykładów karygodnego użytkowania elewacji już przedstawiłem wyżej (pkt 5). Co innego gdy ktoś uszkodził tynk mechanicznie i trzeba wymienić jego fragment oraz to, co pod nim, np. całe ocieplenie wraz z płytą termoizolacyjną. Ogólnie postępowanie jest podobne jak w przypadku napraw pęknięć warstwy zbrojącej, lecz dodatkowo trzeba wyciąć jeszcze uszkodzony styropian i w jego miejsce wpasować i wkleić nowy. Zniszczony fragment ocieplenia należy wyciąć, używając brzeszczotu lub piłki z drobnymi zębami. Nowy kawałek termoizolacji powinien wchodzić na wcisk, tak aby nie pozostały wolne przestrzenie.

 

Działanie przyrody

Jak wspomniałem, natury nie da się oszukać. Oglądając tynki wykonane kilka lat wcześniej, z pewnością zauważymy zazielenienia elewacji. Skąd się one biorą? Najczęściej pośrednią przyczyną jest stałe zawilgocenie elewacji lub niektórych jej fragmentów. Wynika ono ze złych obróbek blacharskich, z braku odpowiedniej izolacji, nieszczelności instalacji wodno-kanalizacyjnej i instalacji odprowadzającej wodę deszczową. Markowi producenci tynków stosują w nich dodatki ograniczające możliwość rozwoju, nazwijmy to, zanieczyszczeń organicznych, takich jak grzyby, pleśnie i glony. Jednak przy dużej zawartości zarodników w powietrzu (np. w otoczeniu lasu lub przy zbiornikach wodnych) żadne dodatki nie są w stanie zapobiec korozji biologicznej. Nie ma jednak sytuacji bez wyjścia i takie usterki można naprawić, stosując odpowiednią, niezbyt skomplikowaną technologię. Zanim jednak przystąpimy do czyszczenia, zacznijmy od usunięcia przyczyn zawilgocenia (jeśli jest to możliwe). Na pewno trzeba dokonać przeglądu i napraw obróbek, instalacji i izolacji, a jeśli zazielenienie wyniknęło z bliskości np. krzaków, trzeba będzie pomyśleć o ich przesadzeniu.

Przystępując do czyszczenia, należy zaopatrzyć się w preparat przeznaczony do usuwania zanieczyszczeń pochodzenia organicznego, namoczyć nim zaatakowane miejsce i za pomocą szczotki usunąć nalot. Włosie szczotki powinno być na tyle twarde, by skutecznie usuwało zabrudzenia, ale jednocześnie nie niszczyło struktury tynku. Następnie należy jak najlepiej zabezpieczyć elewację przed ponownym wystąpieniem glonów, stosując odpowiedni preparat (często ten sam, jakiego użyto do czyszczenia, lecz bardziej rozcieńczony). Na zakończenie należy dodatkowo pokryć elewację środkiem hydrofobizującym i pomalować np. farbą silikonową.

 

Profilaktyka i konserwacja 

Profilaktyka związana jest przede wszystkim z przestrzeganiem technologii wykonania tynku. Jeśli na tym etapie wszystko będzie odbywało się zgodnie z wytycznymi producenta i sztuką budowlaną, to możemy spać spokojnie. Raz na kilka lat (w zależności od intensywności zabrudzeń) elewację należy umyć profesjonalnie wodą pod ciśnieniem bądź sposobem domowym – ciepła woda z dodatkiem płynu do mycia naczyń. Następnie wysuszyć, zagruntować i przemalować farbą odpowiednią dla zastosowanego wcześniej rodzaju tynku.

 

mgr inż. Piotr Idzikowski

Grupa ATLAS

www.facebook.com

www.piib.org.pl

www.kreatorbudownictwaroku.pl

www.izbudujemy.pl

Kanał na YouTube

Profil linked.in