Dobrowolność czy obligatoryjność stosowania PN – dwugłos w sprawie

22.01.2013

Czy tylko normy wskazują poprawną drogę rozwiązywania problemu i czym skutkuje powołanie normy w rozporządzeniu – poglądy projektantów są zróżnicowane.

Wojciech Podlaski

 

Normy przywołane w rozporządzeniu i w załączniku do niego mają charakter zaleceń i pozbawione są obligatoryjności.

Od uchwalenia ustawy o normalizacji (Dz.U. z 2002 r. Nr 169, poz. 1386 z późn. zm.) minęło blisko dziesięć lat. Zgodnie z tym aktem prawnym obowiązuje sformułowana w art. 5 ust. 3 zasada dobrowolności stosowania Polskich Norm. Pomimo bardzo jasnego i konkretnego przepisu (Stosowanie Polskich Norm jest dobrowolne) sprawia on wiele problemów interpretacyjnych zarówno uczestnikom procesu budowlanego, jak i organom administracji państwowej i samorządowej. Na temat tej zasady od lat toczy się dyskusja na łamach „Inżyniera Budownictwa”. Problem z wykładnią zasady dobrowolności zauważyło kierownictwo Polskiego Komitetu Normalizacyjnego i 24 listopada 2010 r. na swojej stronie internetowej wydało komunikat zawierający stanowisko w sprawie dobrowolności stosowania Polskich Norm. Stanowisko Polskiego Komitetu Normalizacyjnego jest następujące:

1. Stosowanie Polskich Norm (PN) jest dobrowolne.

2. Powołanie się na PN w przepisie prawnym nie zmienia jej dobrowolnego statusu, chyba że ustawodawca świadomie chce ten status zmienić, co jest możliwe przez wyraźne wskazanie tylko w postanowieniach innej ustawy.

Okazuje się, że stanowisko to jest bardzo słabo znane w środowisku inżynierów. Interpretacja ta, zgodna z regułami wykładni prawa (lex superior derogat legi inferiori – akt prawny wyższego rzędu wyłącza akt prawny niższego rzędu), powinna być szeroko rozpowszechniona w branży, ponieważ wynikają z niej poważne konsekwencje. Jedną z najważniejszych jest wyjaśnienie charakteru powołań Polskich Norm w [1]. Zgodnie z tą wykładnią normy przywołane w rozporządzeniu i w załączniku do niego mają charakter zaleceń i pozbawione są obligatoryjności.

Obowiązywanie zasady dobrowolności stosowania Polskich Norm przez dekadę nie usunęło wątpliwości interpretacyjnych i nadal wywołuje wiele kontrowersji.

 

Stosowanie ustawy uchylonej o normalizacji

Ustawa o normalizacji z dnia 3 kwietnia 1993 r. (Dz.U. Nr 55, poz. 251 z późn. zm.) w art. 19 ust. 1 wprowadziła do polskiego systemu prawnego zasadę dobrowolności stosowania Polskich Norm. Jednak ustawodawca wprowadził zastrzeżenia umożliwiające uchylenie tej zasady. Ustęp 2 i 3 tego artykułu dawał uprawnienie do nakładania obowiązku stosowania Polskich Norm przez ministrów w sprawach dotyczących w szczególności ochrony życia, zdrowia, mienia, bezpieczeństwa pracy i użytkowania, ochrony środowiska, wyrobów zamawianych przez organy państwowe w drodze rozporządzenia oraz w postanowieniach innej ustawy.

Pomimo iż ustawa ta przestała obowiązywać dziesięć lat temu, wymienione zastrzeżenie o obowiązkowości stosowania Polskich Norm powołanych w rozporządzeniach (zwłaszcza w [1]) jest głęboko zakorzenione wśród uczestników procesu budowlanego, urzędników i np. funkcjonariuszy Państwowej Straży Pożarnej.

O tym, że takie myślenie jest powszechne, można się przekonać, rozmawiając z inżynierami na konferencjach i seminariach. Co więcej, ten schemat myślowy jest powielany na szkoleniach i de facto jest to wykładnia, którą stosują również niektóre organy państwowe.

Przykładem mogą tu być Zeszyty Inspektora Pracy „Ochrona przed rażeniami w urządzeniach i instalacjach elektrycznych. Wskazówki praktyczne dla inspektorów pracy przeprowadzających kontrole u odbiorców energii elektrycznej” (Warszawa 2008). Autor poradnika w przykładowym uzasadnieniu do decyzji administracyjnej pisze: Natomiast zgodnie z definicją zawartą w art. 7.1.1 ustawy z dnia 07.07.1994 r. Prawo budowlane (…) do przepisów techniczno-budowlanych zalicza się rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 12.04.2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (…), w treści którego zamieszczono załącznik, w którym z tytułu i numeru wymieniono Polską Normę PN-IEC 60364-6-61 „Instalacje elektryczne w obiektach budowlanych. Sprawdzanie. Sprawdzanie odbiorcze” jako obowiązkową do stosowania w całości. Dlatego w podstawie prawnej decyzji celowo zamieszczono ww. Polską Normę. Wykładnia zaprezentowana przez autora jest sprzeczna z ustawą o normalizacji. Co więcej, nie podaje on aktu prawnego, z którego wywodzi fakt, iż powołana norma jest obowiązkowa do stosowania w całości.

Zgodnie z obecnym stanem prawnym dotyczącym norm status powołań w rozporządzeniach (zwłaszcza w [1]) należy traktować jako wskazujący, czyli jednym z możliwych sposobów wypełnienia dyspozycji przepisu jest zastosowanie Polskiej Normy. Traktowanie powołania w akcie prawnym najniższego rzędu jako wyłącznego (jedynym sposobem uczynienia zadość postanowieniom przepisu prawa jest zastosowanie PN powołanej) jest błędne. Ustawodawca nie dał uprawnienia do nakładania obowiązku stosowania PN w drodze rozporządzeń. Co więcej, nie ustanowił również wyjątku od zasady dobrowolności w ustawie – Prawo budowlane jako lex specialis ani w delegacji do ustanowienia przepisów techniczno-budowlanych.

Stosowanie przepisów ustawy wycofanej z systemu prawnego budzi poważne kontrowersje. Przekazywanie sprzecznej z prawem wiedzy urzędnikom państwowym powinno niepokoić, zwłaszcza że staje się ona podstawą decyzji administracyjnej i rodzi poważne konsekwencje faktyczne i prawne.

 

Stosowanie norm wycofanych

Pomimo ortodoksji w przestrzeganiu norm powołanych w załączniku do [1]  przy rozwiązywaniu zagadnień objętych tematyką budowlaną inżynierowie często posługują się normami znajdującymi się w zbiorze norm wycofanych, pod warunkiem że jest to Polska Norma. Ustawa o normalizacji nie określa obowiązywania w czasie zasad wiedzy technicznej zawartych w normach. Jeżeli normy wycofane, będące podstawą do rozwiązania zagadnienia z danej dziedziny, pozwolą na spełnienie horyzontalnych wymagań podstawowych określonych w art. 5 ust. 1 Prawa budowlanego, to zgodnie z zasadą dobrowolności stosowania Polskich Norm można je stosować. Osoba wykonująca samodzielną funkcję w budownictwie będzie wówczas działała również w zgodzie z art. 12 ust. 1 pkt 6 Prawa budowlanego: Osoby wykonujące samodzielne funkcje techniczne w budownictwie są odpowiedzialne za wykonywanie tych funkcji zgodnie z przepisami i zasadami wiedzy technicznej oraz za należytą staranność w wykonywaniu pracy, jej właściwą organizację, bezpieczeństwo i jakość.

Normy wycofane bez wątpienia są zasadami wiedzy technicznej i ich stosowanie jest jak najbardziej dopuszczalne. Na szkodliwość zakazywania działania opierania się na normach wycofanych wskazywał Witold Ciołek („Kilka uwag o Eurokodach i stosowaniu norm wycofanych”, „IB” nr 7/8/2010). Warto przytoczyć logiczną argumentację autora: Po pierwsze, w każdej normie są powołania innych dokumentów normalizacyjnych, które mogą być wycofane. Gdyby wprowadzić zakaz stosowania norm wycofanych, należałoby jednocześnie stale aktualizować wykazy norm powołanych, usuwać z nich normy wycofane i wprowadzać zastępujące. Nie do zrealizowania! Podobnie może być z powołaniem norm w przepisach prawnych, to też wymagałoby nieustannej współpracy jednostki normalizacyjnej z organami stanowiącymi prawo. A co miałby zrobić producent pewnych elementów (np. do wind), które wytwarzał zgodnie z normą, a norma została wycofana bez zastąpienia? Zaprzestać produkcji części do setek jego urządzeń na rynku? Skazać użytkowników, bo norma została wycofana?

W sprawie stosowania norm wycofanych w zakresie projektowania budynków kontrowersje wyjaśniło Ministerstwo Infrastruktury w piśmie Departamentu Rynku Budowlanego i Techniki, nr BRIp-024-8/10 z dnia 20 kwietnia 2010 r., adresowanym do Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa: (…) informujemy, że – w zależności od decyzji projektanta – podstawą wykonania projektu budowlanego budynku mogą być zarówno normy aktualne (Eurokody), jak i wycofane (PN-B). (…) Rozporządzenie jest obowiązujące niezależnie do aktualnego statusu powołanych w nim Polskich Norm.

 

Stosowanie norm krajowych innych państw

Ustawa o normalizacji, która stanowi podstawową wykładnię stosowania Polskich Norm, nie obejmuje swoim zakresem norm innych krajów, które nie przenoszą norm europejskich lub międzynarodowych. Jednak takie normy funkcjonują na rynku i stanowią spory problem dla uczestników procesu budowlanego oraz organów i instytucji państwowych. Przy tym zagadnieniu pojawia się pytanie: czy istnieją przepisy stawiające granice zasadom wiedzy technicznej zawartej w normach krajowych państw, zwłaszcza o wysokim stopniu zaawansowania technologicznego?

Ze względu na fakt, iż od 2004 r. obowiązują nas wspólnotowe przepisy, blokada danej techniki czy produktu poprzez ustanowienie odpowiednich przepisów przez kraj członkowski byłaby stawianiem barier dla handlu. Pomimo opracowywania jednolitych norm dla całej Wspólnoty w postaci norm zharmonizowanych nadal pozostają obszary, które nie są znormalizowane na poziomie europejskim. Dlatego w poszczególnych krajach członkowskich dokonuje się rozwój różnych rodzajów działalności będących w kręgu zainteresowań inżyniera. Państwa takie, jak choćby Niemcy, z powodzeniem tworzą zbiory reguł technicznych, które później stają się podstawą do opracowania dokumentów zharmonizowanych na szczeblu europejskim.

Zdarzają się przypadki, kiedy dana technika istnieje na rynku, jest stosowana przez uczestników procesu budowlanego i jest wykonywana według normy krajowej państwa członkowskiego UE. I tu pojawia się dylemat, ponieważ [1] odwołuje się do Polskich Norm, a jak już wspomniano, wiele osób traktuje PN jako przepisy prawa do obowiązkowego stosowania. 

Z przykładów wykorzystywania norm zagranicznych, które nie mają odpowiednika na szczeblu międzynarodowym i które są od lat stosowane na rynku, warto przytoczyć rozwiązania z elektrotechniki: zespoły kablowe, tzw. aktywna ochrona odgromowa oraz połączenia wyrównawcze i projektowanie instalacji tryskaczowych.

Pomimo iż § 187 ust. 3 [1] stanowi: (…) Ocena zespołów kablowych w zakresie ciągłości dostawy energii elektrycznej lub przekazu sygnału, z uwzględnieniem rodzaju podłoża i przewidywanego sposobu mocowania do niego, powinna być wykonana zgodnie z warunkami określonymi w Polskiej Normie dotyczącej badania odporności ogniowej, powszechnie stosowana jest krajowa norma niemiecka.

Przywołana w załączniku do rozporządzenia Polska Norma PN-EN-1363-1:2001 dotyczy odporności mechanicznej konstrukcji budowlanej czy nośności. Nie określa szczegółów dotyczących konstrukcji zespołu kablowego i sposobu sprawdzenia funkcji zachowania ciągłości dostawy energii elektrycznej lub przekazu sygnału. Dlatego powszechnie stosuje się niemiecką normę krajową DIN 4102 Brandenverhalten von Baustoffen und Bauteilen – Teil 12: Funktionserhalt von elektrischen Kabelanlagen; Anforderungen und Prüfungen. W dyskusji nad nowelizacją rozporządzenia pojawiły się kontrowersje dotyczące statusu formalnego normy niemieckiej. Mimo to znajdujące się w niej zasady techniczne są powszechnie akceptowane w całej Europie i badanie zespołów kablowych według tej normy jest bardzo zbliżone do rzeczywistych warunków pożaru. Co więcej, stanowi ona podstawę dopuszczenia stosowania systemów kablowych.

W [1] ochronie odgromowej poświęcone są paragrafy: § 53 ust. 2: Budynek należy wyposażyć w instalację chroniącą od wyładowań atmo-sferycznych. Obowiązek ten odnosi się do budynków wyszczególnionych w Polskiej Normie dotyczącej ochrony odgromowej obiektów budowlanych oraz § 184 ust. 3: Instalacja piorunochronna, o której mowa w § 53 ust. 2, powinna być wykonana zgodnie z wymaganiami Polskich Norm dotyczących ochrony odgromowej obiektów budowlanych. Załącznik do rozporządzenia wymienia normy z serii PN-EN 62-305. Obejmują one swoim zakresem tradycyjne techniki ochrony za pomocą zwodów w dowolnej kombinacji elementów: prętów (w tym masztów wolno stojących), przewodów zawieszonych, przewodów w układzie oczkowym.

Na rynku dostępna jest jeszcze jedna technika ochrony odgromowej za pomocą zwodów z tzw. wczesną emisją lidera. Jest ona usystematyzowana m.in. w normie krajowej francuskiej NF C 17 102: 09:2011 Systèmes de protection contre la foudre à dispositif d’amorçage. Zasady wiedzy technicznej w niej zawarte stanowią podstawę do produkcji, projektowania, wykonywania ochrony odgromowej w oparciu o zwody aktywne. Ponieważ Polskie Normy przywołane w rozporządzeniu nie regulują tej techniki, to do czasu wydania normy zharmonizowanej lub Polskiej Normy powszechnie używana na świecie norma francuska stanowi podstawę do realizacji zadań z ochrony odgromowej za pomocą piorunochronów z wczesną emisją lidera.

Normę krajową niemiecką DIN 18012:2008-05 Haus-Anschlusseinrichtungen – Allgemeine Planungsgrundlagen zaleca się do rozwiązania przestrzeni przyłączeniowych, w których wykonuje się główne połączenia wyrównawcze. Ponieważ Polskie Normy nie regulują tej kwestii, wskazane jest korzystanie z dobrych rozwiązań technicznych funkcjonujących w krajach o wysokim stopniu zaawansowania technicznego.

Normy innych krajów, korzystając z zasady dobrowolności stosowania Polskich Norm, z powodzeniem są stosowane w projektowaniu instalacji tryskaczowych. Obecnie projektowanie, wykonywanie i eksploatacja tych urządzeń odbywa się, opierając się na trzech alternatywnych dokumentach: niemieckim VdS CEA 4001 Richtlinien für Sprinkleranlagen. Planung und Einbau, amerykańskim NFPA 13 Installation of Sprinkler Systems lub normie polskiej PN-EN 12845 Stałe urządzenia gaśnicze. Automatyczne urządzenia tryskaczowe. Projektowanie, instalowanie i konserwacja. W tym przypadku warunki techniczne nie zalecają stosowania konkretnej normy, ale jedynie odsyłają do przepisów przeciwpożarowych. Mimo powszechnej praktyki stosowania dokumentów zagranicznych zdarzają się głosy przeciwko ich używaniu, skoro istnieje Polska Norma będąca normą zharmonizowaną.

 

Stosowanie norm w języku oryginału

Artykuł 5 ust. 2 ustawy o normalizacji stanowi o tym, że Polska Norma może być wprowadzeniem normy europejskiej lub międzynarodowej. Wprowadzenie to może nastąpić w języku oryginału. Z kolei art. 5 ust. 4 stanowi, iż Polskie Normy mogą być powoływane w przepisach prawnych po ich opublikowaniu w języku polskim. Biorąc pod uwagę fakt, iż język polski jest językiem urzędowym, obowiązującym na terenie Rzeczypospolitej Polskiej, to z punktu widzenia legislacji w aktach prawnych mogą być powoływane jedynie normy w języku polskim. Wielu uczestników procesu budowlanego odczytuje te przepisy jako zakaz korzystania z norm, zanim zostaną implementowane do rozporządzeń. Taki tok myślenia budzi kontrowersje, gdyż zdarza się, że tłumaczenia z oryginału są nieprecyzyjne, co wprowadza inżyniera w błąd. Wśród części środowiska inżynierskiego panuje przekonanie, że nie można stosować danej normy przed jej tłumaczeniem i umieszczeniem w załączniku do rozporządzenia.

Na błędy w tłumaczeniach norm zwraca uwagę w swoich publikacjach dr  Edward Musiał. Co więcej, zachęca do korzystania z norm w języku oryginału. W licznych publikacjach dotyczących ochrony przeciwporażeniowej udowadnia i wskazuje na konkretne przykłady złego tłumaczenia, w choćby w powołanej w § 180 [1] normie PN-HD 60364-5-54:2010. W takim przypadku, korzystając z zasady dobrowolności Polskich Norm, będąc w zgodzie z przepisami prawa budowlanego oraz jeżeli jest  to możliwe, należy sięgnąć po normę w języku oryginału.

 

Podsumowanie

Dostosowanie polskiej normalizacji do normalizacji europejskiej spowodowało wprowadzenie do porządku prawnego zasady dobrowolności stosowania Polskich Norm. Jednak pomimo dekady obowiązywania zasada ta nadal wywołuje kontrowersje, które wpływają na uczestników procesu budowlanego i powodują ożywioną dyskusję.

 

Źródła

[1] Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 r.  w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (Dz.U. z 2002 r. Nr 75, poz. 690 z późn. zm.).

 

© nahariyani100 – Fotolia.com

 

Andrzej Gumuła

 

W myśl powiedzenia lepiej późno niż wcale niniejszym pragnę zabrać głos w dyskusji dotyczącej obligatoryjności stosowania Polskich Norm, a ściślej przedstawić odpowiedź na artykuł p. Witolda Ciołka, który ukazał się w lutowym wydaniu „IB”.

Po lekturze publikacji mam wątpliwości, jakie były intencje autora. Jeżeli próbą wyjaśnienia spornych kwestii, to nie do końca udaną. Sam tekst odebrałem jak uwagi skierowane do środowiska projektowego, a ponieważ sam czuję się projektantem – nie mogę pozostać obojętny.

 

W sprawie przepisów ustawowych

Już na początku tekstu pojawia się zaskakujące sformułowanie, dotyczące nadania nie wiedzieć dlaczego (tylko) projektantom „obowiązku” usuwania niejednoznaczności w przepisach prawnych dotyczących projektowania. W podstawowej ustawie, która dotyczy tej grupy zawodowej, czyli w Prawie budowlanym wyraźnie wskazano, jakie posiadają kompetencje, ale nie ma tam ani słowa o obowiązku poprawiania prawa. Można oczywiście nie darzyć sympatią tego środowiska (bo jak w każdym są i ci przeciętni, i ci wybitni), ale narzucanie im obowiązku prostowania niespójnego i chaotycznego prawa to już lekka przesada. Oni, podobnie jak wszyscy uczestniczy inwestycji zamówień publicznych, odczuwają od dawna skutki kiepskich przepisów ustawowych zamówień publicznych. No może poza nieroztropnymi inwestorami i organami, które ich kontrolują, którzy ufają (czy rzeczywiście szczerze to już inna historia), że najniższa cena jest gwarancją jakości. A przecież nawet biblijny król Salomon był w tej kwestii ograniczony, bo po prostu nie był cudotwórcą. Oczywiście projektanci, jako jedna ze stron będąca bezpośrednio zaangażowana w proces inwestycyjny, są na pewno zainteresowani, aby prawo im służyło, a nie przeszkadzało. Należy jednak wskazać, że środki ku temu, aby naprawiać prawo, mają mizerne, najwyżej pozwalające na komentarz w fachowej prasie. Fachowej, bo w popularnej nikt takiego tekstu by nie chciał wydrukować, a większość nie chciałaby przeczytać. Jeżeli można byłoby wskazać grupy środowiskowe, które mają szersze prawa na tym polu, to są to z całą pewnością inwestorzy, zwłaszcza publiczni, oraz organy administracji architektoniczno-budowlanej. To oni w pierwszej kolejności powinni wnioskować o zmiany w przepisach. Projektanci, jak zauważa autor, są traktowani jako podmiot prywatny, który co jest zrozumiałe – na przygotowaniu inwestycji chce zarobić. W końcu przecież to ich profesja. Każdy ich postulat może więc być odbierany (i jest) jako w pierwszej kolejności próba poprawy ich partykularnych interesów, który ma pomóc im, a nie inwestycjom. A to przecież inwestor gospodaruje funduszami, często publicznymi. Równie dobrze można by stwierdzić, że to im powinno zależeć, aby przepisy były jasne i czytelne, żeby sprzyjały inwestycjom. Niewłaściwy jest również wniosek, że środowisko projektowe pozostaje bierne, czego dowodem są liczne publikacje w prasie czy referaty na sympozjach technicznych.

O tym, że przepisy dotyczące inwestycji budowlanych od przygotowania inwestycji (projektowanie) przez jej realizację (budowa) aż do użytkowania obiektu budowlanego są delikatnie rzecz ujmując kiepskie, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Wystarczy daleko nie szukać. Podstawowa definicja w ustawie – Prawo budowlane wskazuje, że przebudowa sieci nie zmienia, a raczej nie może zmienić podstawowego jej parametru, jakim jest jej długość. Tym samym przykładowe planowane przestawienie jednego słupa linii energetycznej choćby o pół metra zmienia jej długość. Wynika to z prostych zasad matematyki. W takim razie takie planowanie jest już rozbudową sieci, co ma dalej idące konsekwencje np. w ustawie o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji drogowych. Całe szczęście, że organy administracji architektoniczno-budowlanej zachowują w tym przypadku zdrowy rozsądek, bo literalnie podchodząc do przepisów, w naszym kraju nie dałoby się wybudować (rozbudować) żadnej drogi w myśl spec­ustawy.

Wróćmy jednak do tematu podstawowego artykułu.

Od 1 maja 2004 r. nasz kraj należy do UE, co oznacza, że prawo krajowe powinno być zharmonizowane z przepisami unijnymi i – co więcej – prawo to powinno być respektowane i przestrzegane. Niestety nie można zgodzić się ze stwierdzeniem, że polskie prawo nie jest sprzeczne z prawem wspólnotowym, tylko dlatego że Polska stała się pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej. Sam akces nie spowodował, że automatycznie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nasze krajowe przepisy zostały dostosowane do prawa UE. Tak by było pewnie najlepiej, ale niestety w rzeczywistości wymaga zaangażowania, i to znacznego, strony, która do Wspólnoty przystąpiła. Co do samego zaangażowania i jego jakości można już mieć spore wątpliwości.

 

O dobrowolnym lub obligatoryjnym stosowaniu Polskich Norm

Dobrowolność stosowania Polskich Norm została ustanowiona w nowelizacji ustawy o normalizacji z dnia 12 września 2002 r., która stanowi implementację przepisów wspólnotowych. Powód wprowadzenia dobrowolności stosowania norm został doskonale wyjaśniony przez autora i nie ma sensu go powtarzać. Wśród Polskich Norm jest jednak zestaw norm w pewien sposób szczególnych. To europejskie normy zharmonizowane, dla których w myśl europejskich przepisów każdy kraj członkowski UE powinien ustanowić tzw. krajowy dokument aplikacyjny. Unia nie narzuca państwom członkowskim trybu, w jaki sposób taki dokument ma być przygotowany i przez jaki organ/instytucję, ale wyraźnie nakazuje, aby taki dokument był notyfikowany przez Komisję Europejską. Podsumowując – uwzględniając specyficzne uwarunkowania, jak np. środowisko klimatyczne, kraj „dostosowuje” wymagania normy poprzez wprowadzenie dokumentu aplikacyjnego, ale Unia musi zweryfikować, czy pozostaje on w zgodności z tą normą. Oczywiste jest, że taki dokument pozostaje do dobrowolnego stosowania, tak jak dobrowolne jest stosowanie normy, z którą jest związany. Problem jednak w tym, że wiele takich dokumentów, np. w zakresie drogownictwa, tzw. wytyczne stosowania drogowych barier ochronnych z 2010 r. czy wymagania techniczne z serii WT-1/2/4/5 dotyczące nawierzchni drogowych, nie zostało notyfikowanych, pomimo że są bezpośrednio związane z normami zharmonizowanymi. To po prostu kolejny dowód, że nie jesteśmy w działaniach zgodni z europejskim systemem prawnym.

W ustawie o normalizacji w art. 5 ust. 3 wskazano jednoznacznie, że stosowanie Polskich Norm jest dobrowolne. Pojawił się jednak nieszczęśliwy kolejny przepis, w ust. 4, który stanowi, że Polskie Normy mogą być powołane w przepisach prawnych po ich opublikowaniu w języku polskim. Należy sobie zadać kluczowe pytanie. W jakim celu został on stworzony i czemu ma służyć? Ten przepis jest albo niepewnością ustawodawcy, albo celowym działaniem, które można próbować określić następująco: Wszystkie Polskie Normy są do dobrowolnego stosowania, z wyjątkiem wybranych norm, które są powołane w przepisach prawa, jednak pod warunkiem, że ta norma została opublikowana w języku polskim. Trudno z takim wnioskiem się nie zgodzić. Oczywiście – można mieć wątpliwości odnośnie do postawionego warunku konieczności przetłumaczenia takiej normy. Z drugiej jednak strony można wskazać, że skoro norma ta została powołana w przepisach, to uznano, że jej używanie jest obligatoryjne, tak samo jak obligatoryjny jest przepis z nią związany, dlatego też norma ta musi zostać przetłumaczona, aby jej treść była zrozumiała i jednoznaczna dla wszystkich. To, że przepis ten dotyczy rozporządzeń, czyli aktów niższej rangi niż ustawy, nie ma znaczenia, o czym próbował błędnie przekonywać p. Witold Ciołek, bowiem ust. 4 nie wskazuje samych przepisów ustawowych, ale odnosi się do wszystkich przepisów prawa, a takimi są również rozporządzenia. Przy czym osobnym zagadnieniem jest – czy art. 5 ust. 4 ustawy o normalizacji jest zgodny z prawem unijnym.

Jeżeli dobrowolność stosowania norm w naszych przepisach jest taka oczywista, to należy zapytać – dlaczego od przeszło 10 lat nie zadano sobie trudu, aby pozostałe akty prawne dostosować do art. 5 ust. 3 ustawy o normalizacji? Może właśnie dlatego, iż uznano, że dla nich ma zastosowanie ust. 4 ustawy? Nie oczekujmy od uczestników procesu inwestycyjnego zawodowej wiedzy prawniczej. Wprowadzenie ust. 4 przy zachowaniu odwołań do norm w innych przepisach powoduje, że wątpliwości pozostają. Nie rozstrzygnie tego ani ten tekst, ani żadna inna publikacja. Najprostszą drogą byłoby po prostu usunąć odwołania do Polskich Norm.

Nie szukając daleko, pozostańmy w znanej nam dziedzinie budownictwa. Jak słusznie p. Witold Ciołek zauważył, Prawo budowlane wymaga, aby projektować obiekty budowlane zgodnie z zasadami wiedzy technicznej. Ale trzeba wyraźnie dodać, że także budować obiekty budowlane i to zgodnie również, a może przede wszystkim z przepisami techniczno-budowlanymi, do których zalicza się m.in. warunki techniczne, jakim powinny odpowiadać obiekty budowlane i ich usytuowanie. Stosowanie takich warunków technicznych jest więc obligatoryjne, bo tylko w ten sposób projektant i kierownik budowy mogą spełnić podstawowe warunki Prawa budowlanego. Jeżeli więc w przepisach tych pozostaje odwołanie do normy, to jej stosowanie jest obligatoryjne, pod warunkiem oczywiście że ta norma została przetłumaczona na język polski. Nie można więc powiedzieć, że odwołanie do tej normy w rozporządzeniu jest martwe, wskazując tylko na art. 5 ust. 3 ustawy o normalizacji, bo w niej, jak już wspomniano, jest także art. 5 ust. 4. Również poważne są wątpliwości, czy powołania np. w aktach wykonawczych Prawa budowlanego mają tylko charakter wskazujący. To jednak chyba spora nadinterpretacja przepisów.

Na koniec pozostaje powtórzyć pytanie – jeżeli art. 5 ust. 4 w ustawie o normalizacji nie dopuszcza do obligatoryjności stosowania wybranych norm, to co opisuje?

www.facebook.com

www.piib.org.pl

www.kreatorbudownictwaroku.pl

www.izbudujemy.pl

Kanał na YouTube

Profil linked.in